bilans musi wyjść na zero
Kiedy zostawił mnie z dwójką dzieci
myślałam, że to koniec świata.
Ale się myliłam!
Kiedy stałam tak pod ścianą…
nie mając odwrotu, kiedy nie bałam się już piekła,
pomyślałam: przecież są aż dwa wyjścia!
skoczyć do Wisły albo postawić na siebie.
Potem przez wiele lat mówiłam,
że już nie boję się niczego…
I znowu się myliłam.
Ściągnęłam na siebie wszystko, czego się bałam…
wszystko, co mnie bolało lub przerażało…
Mój pesymizm działał jak magnes…
Taki podział świata na zdrowych optymistów,
którzy są w stanie kierować własnym życiem
i dla zbilansowania stron – pesymistów,
których życiem kieruje coś niezdefiniowanego,
ale jakże silnego i wyrachowanego.
A wszystko dla zbilansowania plusów i minusów…
Sama wymierzam sprawiedliwość. Jak się da. Co z tego mam? Brak żalu do kogokolwiek i czegokolwiek oprócz siebie.
Dodaj komentarz