• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cisza

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Nie chcę!

Już zapomniałam jak to jest,

kiedy ktoś próbuje ingerować w moje życie.

Poprzednich 10 lat sama decydowałam o wszystkim,

co dotyczyło mnie i w większości moich chłopców,

uwzględniając fakt, że ostatnio byli już grubo po dwudziestce,

co dawało im naturalne prawo do podejmowania wielu decyzji samodzielnie.

Ta wieloletnia „samodzielność” była wynikiem, że tak powiem,

braku akceptacji tak zwanej „silnej osobowości” mojego małżona.

Takie jest zdanie jego przyjaciół.

Moi przyjaciele raczej mówili,

że wreszcie przestałam pozwalać na poniżanie i złe traktowanie.

2,5 roku znowu jesteśmy razem…

Ludzie się nie zmieniają tak łatwo…

Dziś znowu zauważyłam, że on, mimo iż bardzo się stara,

to nie  jest w stanie całkowicie wyzbyć się cech, które już raz  rozbiły nasz związek…

A ja znowu zaczynam zachowywać się jak dawno, dawno temu…

To znaczy nie potrafię, nie mam tyle siły, aby zaprotestować.

Poddaję się temu,

Godzę się, choć jest mi z tym źle, nie podoba mi się to.

Ale nie mam siły na walkę, nawet na „tupnięcie nogą”.

Moja synowa, też ma dość silny charakter…

Razem z moim małżonem uzupełniają się…

Wmówili mi dzisiaj, że moim największym marzeniem

jest opieka nad 5 miesięcznym Wiktorkiem…

Wmówili mi, że ja wcale nie przepadam za egzotyką…

Podobno zamiast wycieczki do Maroka, wolę kilka dni w SPA…

Wiedziałam, że to nieprawda, bo od lat kocham ciepłe kraje…

kocham maleństwo, ale chciałabym opiekować się nim tylko od czasu do czasu,

Nie chcę być nianią !

Nie chcę żadnego SPA !!!

Nie chcę awantury, ale muszę wyraźnie powiedzieć im,

żeby z łaski swojej, nie narzucali mi swojej woli,

wmawiając mi jednocześnie, że to ja sama tak chcę.

Normalnie, spać nie mogę przez to…

nie chcę powrotu do tego, co już było kiedyś… i było dla mnie złe.

Ale czuję, jak się poddaję…

jakbym tonęła i nie próbowała nawet wyciągać ręki …

03 lutego 2008   Komentarze (7)
magicsunny
07 lutego 2008 o 01:27
A Ty sobie i tak poradzisz... w ten czy inny sposob, ale poradzisz. Bo madra kobieta z Ciebie :). Czekam na wiadomosci z pola walki :).
malenka12
04 lutego 2008 o 17:21
nie daj sie jej przeciez to twoje zycie
cisza
03 lutego 2008 o 22:22
Avi, dzięki ... przypominasz mi mniw samą sprzed kilku lat.

InnaM - wiesz, czytam twojego bloga i wyczułam, że również masz zbyt miękkie serce.

Łatwopalna, świetnie to ujęłaś... aż sie uśmiałam z tego!

Fanaberko, miło mi cię gościć!
łatwopalna
03 lutego 2008 o 12:49
nie walcz, nie tup nogą.. jak nie masz siły wyciągnąć ręki, to wyprostuj tylko środkowy palec i .. rób swoje.
InnaM
03 lutego 2008 o 11:31
Powiem Ci, że mam ten sam problem... Tzn. problem z walką o siebie, o swoje. Ale to trzeba zmienić! Trzeba.
fanaberka
03 lutego 2008 o 09:50
A wiesz, że ja dopiero dzisiaj po raz pierwszy weszłam na Twojego bloga. Za to nadrobiłam zaległości i przeczytałam wszystkie notki.
Z poślizgiem, ale podobno lepiej późno niż wcale: Witaj w klubie.
:-)
aviastra
03 lutego 2008 o 09:37
Elizo, Chyba nie lubię tej Twojej synowej...
Nie walcz z nimi. Niech Cię przekonują, wmawiają co chcą. Po prostu kup bilet do Maroka, a synowi (nie jego żonie) oświadcz, że po przemyślenie PODJĘŁAŚ decyzję, że nie czujesz się na siłach opiekować jego dzieckiem i, że to jest ostateczna decyzja. Wiesz, czego chcesz i to jest ważne. Trzymaj się tego. Niech sobie plotą. Takie ich zbójeckie prawo, a Ty w tym czasie "oko na Maroko" :)

Dodaj komentarz

Cisza | Blogi