oglądając się wstecz
Mam ciągłe skłonności do podsumowań,
bilansów…dzielenia na winien i ma
choć nie jestem księgową.
Dziś męczy mnie przeszłość.
Co myślę oglądając się wstecz…?
czy chciałabym wrócić ?
ile jest w tym spojrzeniu za siebie uśmiechu, rozrzewnienia
a ile żalu, łez, smutku, nieprzyjemnych skojarzeń…?
I co przeważa?
Czy zapamiętany ten jedyny wieczór…taniec…
dotyk rąk…i wyraz jego twarzy…?
Albo „Jesienny starszy Pan”, który przez 4 lata
chodził na spacer alejką, którą szłam do szkoły…
był zawsze z parasolem…
po pewnym czasie zaczął mi się kłaniać…
a ja grzecznie odpowiadałam…
i rumieniłam się pod ciężarem jego wzroku…?
A może choruję na pamięć….?
i o wiele głębiej pamiętam jak rani zdrada sprzed 25 lat…
poniżenie, wyrzeczenia, strach…
albo wagary w liceum ?
a wstyd i wyrzuty sumienia z powodu kłamstwa w szkole
dręczą mnie w nocnych koszmarach…?
Są różne światy na tym świecie.
Mój świat jest „za karę”…
Wszystkim życzę, aby oglądając się wstecz,
chcieli wrócić.
Najcieplej pozdrawiam :)
miłych senków ...
P.S. Przy sklonnosci do podsumowan, latwo Ci pojdzie z "rachunkiem sumienia" ;). Pozdrawiam cieplo i zycze usmiechu jutro :).
Dodaj komentarz