Na szczęście
Na szczęście, moje obawy okazały się nieuzasadnione.
Na szcęście.... jak długo - nie wiem... może da Bóg, że już nigdy więcej....
ale już chyba zawsze będę się bała.
A wczoraj poprawiłam sobie humor wchodząc na naszą klasę...
hehe.... głupie to.... jak cholera.....
znalazłam profil dziewczyny, której nie widziałam 4 lata.
Kiedyś stanowiłyśmy niezły tandem w pracy.
4 lata temu, kiedy zaczęły się zwolnienia w pracy, postanowiła mnie zniszczyć,
aby pomóc komuś, kto miał szansę zostać, jeśli ja odejdę.
Ja nie przywykłam do prowadzenia wojen.
Nie wytrzymałam, uciekłam... znalazłam inną pracę.
Teraz zorientowałam się, że wojna ze mną nie pomogła ani jej ani jej koledze...
Zadziałała zwykła, bezwzględna polityka znajomości i koneksji... pozbyli się jej...
Poza tym... bardzo przytyła.... chyba z 15 kilo.... podobnie jak ja....
Może również musiała rzucić palenie,
bo w naszej branży obowiązujące standardy już nie dopuszczają możliwości palenia w miejscu pracy.
No.... głupia baba jestem... ale pocieszył mnie widok jej sylwetki większej o 2 numery....