Coś za coś...
Dlaczego z nim jestem ?
To zbyt skomplikowane aby wyjaśniać…
Po prostu nie mam lepszego wyjścia.
Coś za coś…
jak kontrakt…
poza tym, w świetle prawa, jest moim mężem…
wiem, że bardzo się stara… ale
niestety od czasu do czasu pokazuje swoje prawdziwe oblicze…
i wtedy żałuję, że spotkałam go na swojej drodze.
Ma w naturze upodobanie do poniżania ludzi.
Nawet tych, których podobno kocha…
Choć wątpię, czy on zna to uczucie
raczej kocha tylko siebie … ten typ tak ma…
Chciałam przesadzić kwiatek,
bo pękła doniczka.
Szukałam doniczki w spiżarce, ale nie znalazłam.
On poszedł… i znalazł,
stała w kącie pod stołem…
Zawołał mnie… poszłam….
chwycił mnie mocno za kark…
i siłą wsadził moją głowę pod stół…
i zapytał… „ teraz widzisz? Czy może jesteś ślepa?”
Kiedy mu się wyrwałam, prawie płakałam z bezsilności
I miałam ochotę go zabić…
Wykrzyczeć, że go nienawidzę…
Że się nim brzydzę…
Że nikt nigdy nie sprawił mi tyle przykrości,
co on…
Ale krzyknęłam tylko „nie rób tak, to upokarzające !”
I wiecie ???
Obraził się za te słowa…