• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cisza

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007

Najnowsze wpisy, strona 2

< 1 2 3 4 5 ... 14 15 >

Na pochyłe drzewo...

...

Już ponad dwa tygodnie cierpię... ale jest bez porównania lepiej niż dwa tygodnie temu. Byłam u lekarza, bo ból był taki, że „po ścianach chodziłam”. Synuś kupił mi Ketonal, posmarowałam bolący bark i całą rękę... a na drugi dzień cała ręka była w bąblach z wodą jak po oparzeniach. Myślałam, że to uczulenie na Ketonal, ale okazało się, że to taka choroba. Nazywa się półpasiec. Wirusowe zapalenie nerwu.

U mnie zaatakowało nerw, który biegnie od czaszki (od rdzenia kręgowego przy podstawie czaszki) przez bark i lewą rękę.

Wyjątkowo paskudne choróbsko. Jeszcze nie mogę się obejść bez leków przeciwbólowych. A najgorsze jest to, że podobno może to dokuczać nawet kilka miesięcy. A wszystko przez obniżoną odporność organizmu...

 

20 listopada 2008   Komentarze (2)

przedawkować

...

Już chyba z 10 lat nie miałam takiej jazdy...

ciągłe ślęczenie przd komputerem dało mi do wiwatu.

Kręgosłup, odcinek piersiowy i koszmarnie bolesna rwa w barku.

Jezusie... myślałam, że po ścianach zacznę chodzić. Ból niesamowity już drugi dzień.

W nocy było mi już wszystko jedno... zrozumiałam ludzi wyskakujących z siódmego piętra w szpitalach neurologicznych.

Tabletki przeciwbólowe, zalecane w dawkach po 2 sztyki na dobę, brałam z częstotlwością co 3 godziny. I było mi wszystko jedno co się stanie, byle tylko przestało boleć choć na godzinę.

Jestem trochę "przymulona", ciężko łapię myśli, ale funkcjonuję w tempie "zdychającej myszy".

Co najgorsze... nie ma cudownych leków, które szybciutko pomogą. Nimesil, Myolastin , ibuprom max... ale ból i tak dość uciążliwy ... i głowa taka ciężka...

O, rany... brak bólu, to też szczęście!

 

07 listopada 2008   Komentarze (5)

kocham słońce...

Od wielu już lat, mój małżon stał się dla mnie obojętnym obiektem. To gorzej niż nienawiść... ale tak jest... nie zależy mi na niczym, co wiąże się z jego osobą. Ale dziś mało go nie pogryzłam ze złości.

Na każdym kroku widzę jak bardzo się różnimy.

Ja kocham morze, on góry...

Ja lubię małe przestrzenie, on wielkie salony, hale, hangary...

Ja jestem zmarzluchem, lubię ciepełko, on lubi chłód i wiatr urywający głowę...

Ja lubię towarzystwo, lubię ludzi..., on potrafi „rozrywać się” tylko we własnym towarzystwie,

Ja kocham słońce, światło, jasność... on półmrok, czasami mam wrażenie, że najlepiej czułby się mieszkając w piwnicy,

Ja lubię jasne meble, jasne ubrania... on tylko ciemne.

I tak dalej... i tak dalej...

Czasami te różnice tak mi dają w kość... a właściwie to nie same różnice ( niech sobie lubi co chce), tylko to, że zawsze ja muszę się dostosować do jego gustów i potrzeb.

Mało tego, jeszcze muszę pracować nad jego parszywymi potrzebami.

Nie, to nie jest w porządku...

Ostatnio brak mi słońca... Zbyt mało światła wywołuje u mnie stany agresji... Dziś miałam ochotę powywalać przynanmniej połowę kwiatów z domu, a małżonowi skopać d... a takie przekleństwa przy tym pchały mi się na usta, że aż wstyd. Ale policzyłam... mamy w domu 38 doniczek kwiatów... różnej wielkości, ale wcale nie są to malutkie kwiatki. Zawalone całe parapety tymi kwiatami... prawie słońce do pokoi nie wchodzi...

Ja tych kwiatków nie chcę! On je przywleka do domu, ale nie ma już czasu, aby je podlewać. Ale żeby nie było za łatwo się ich pozbyć (hmmm... zapomnieć podlać ze 3 tygodnie), to przynajmniej raz w tygodniu konsekwentnie egzekwuje ode mnie podlanie tych kwiatków i nalanie wody do butelek, coby się „odstała”! Mam już tego powyżej uszu... trzeba 40 minut przy tym zapitalać i mieszkać bez dostępu słońca. Kocham słońce! Nie cierpię półmroku! Mam w dupie podlewanie tych cholernych kwiatków! 

Tak... postanowiłam, że po prostu je ... hmmm... podtruję... przynajmniej część...

25 października 2008   Komentarze (5)

coraz gorzej

...

Dziś znowu zauważyłam jak bardzo wiek odbija się na ludzkich możliwościach. Kiedyś nie popełniałam tylu błędów przez zwykłe „niedopatrzenie”. Od tych 3 lat , kiedy tak bardzo mną „talepnęło”, z dnia na dzień widzę, jak powoli robię się sprawna inaczej. Jeszcze nie jest to tragedia, ale zaczyna mnie to niepokoić. Robiłam dokumentację dla klienta. Zależało mi, aby wypaść jak najlepiej, bo to nowy rodzaj usługi, z jaką chcę wejść na rynek. A rynek jest ciężki... Na przykład jeden z potencjalnych klientów nie zdecydował się na moje usługi nie z powodu ceny (cenę miałam niższą od konkurencji), tylko z powodu braku doświadczenia w tej konkretnej działce. Dlatego robiąc dokumentację owego klienta, cenę dałam bardzo niską, potraktowałam to jako inwestycję na przyszłość (już będę mogła śmiało powiedzieć, że robiłam to firmie XY). Zrobiłam wszystko super dokładnie ... ale zapomniałam zgrać na płytę kilku załączników, które powinny być również w wersji elektronicznej.... Niby dziury w niebie nie będzie... klient nawet o tym nie wie ... po prostu muszę to w miarę szybko uzupełnić..., ale męczy mnie świadomość, że to kolejne niedopatrzenie spowodowane zwyczajnie ... starością...  Szlag by to...

 

17 października 2008   Komentarze (3)

mało skomplikowane

...

No tak... źle myślałam!!!...

Myślałam, że już emocje opadły, że możemy ze sobą normalnie rozmawiać,

prawie że możemy być przyjaciółmi...

Po jego wczorajszym telefonie nawet pomyślałam,

że jeśli będzie nalegał na spotkanie, umówię się z nim.

Ale to nie prawda!

Wczoraj w nocy zadzwonił jeszcze raz...

Żeby mi powiedzieć, że jest teraz na swój sposób szczęśliwy,

że jest teraz „zimnym draniem” i jest mu z tym dobrze...

że ma kilka kobiet równolegle i to jest to, o co mu chodziło...

... No tak...

a ja wiem, że wykrzyczał to, bo mi nie wybaczył,

że wcale tak nie myśli,

że tak krzyczy jego urażona męska duma...

A co ja na to?

Ja po prostu musiałam kiedyś wybrać mniejsze zło.

Nie ma na to usprawiedliwienia.

 

04 października 2008   Komentarze (3)
< 1 2 3 4 5 ... 14 15 >
Cisza | Blogi