bez tytułu
"...Kiedy ciało jest smutne,
serce powoli umiera..."
"...Kiedy ciało jest smutne,
serce powoli umiera..."
Nie należy wchodzić dwa razy do tej samej wody...
nie należy wracać do tego co już skończone.
Dlatego nie napisałam kartki z życzeniami,
a chciałam, bardzo chciałam powiedzieć ,
że życzę mu, aby zapomniał naszą ostatnią rozmowę,
by zostawił za sobą bolesne chwile,
by śnił tylko o tym, co przyjemne,
mógł iść tam, gdzie chce iść,
był tym, kim chciałby być,
robił to, co chce robić...
by spotkał kogoś, kto uśmiechnie się do niego
kiedy będzie tego potrzebował...
Speszyłam się… normalnie …łeeee…….. jakbym miała 16 lat…
Jestem zła na siebie. Jak cholera.
Trzy lata temu zareagowałabym zupełnie inaczej na zaloty
lekarza, który powinien traktować mnie jak pacjentkę numer x…
Dziś byłam zawstydzona tym, że chciał się ze mną umówić….
W sumie, to był całkiem fajny i sympatyczny facet…
tyle, że ja nie jestem gotowa na flirty ani na nowe znajomości.
Wyczuł to. „Budujesz mury wokół siebie dziewczynko…”
Łeee…. Chyba nie chcę być „dziewczynką”…
A dieta odchudzająca powoli mnie wali na kolana.
Tydzień katowania się dał efekt 3 kilogramów…
Za mało. W ciągu ostatnich 2,5 roku przytyłam 20 kg
Chciałabym zrzucić około 15…
Wczoraj rozpoczęłam stosowanie diety odchudzającej.
Może to znak, że "wracam" do ludzi...
może po dość długiej przerwie
zaakceptowałam świat taki, jakim jest.
Idiotyczne ambicje, aby we wszystkim zachować rozsądek,
aby zawsze być „bez zarzutu”…
aby pomóc zawsze, nawet wtedy gdy nie jest mi to na rękę.
Nie wzięłam pod uwagę tego,
że „jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził”.
No i… zrobiło mi się przykro…
gdy synowa krzyknęła do mnie,że ostatni raz pozwoliła mi zajmować się wnukiem…
bo go „rozpieściłam”…
nie była miła…
a mnie nadal jest przykro.